poniedziałek, 2 grudnia 2019

Tomasz Chada wciąż żyje? - recenzja filmu "Proceder" (2019) reż. Michał Węgrzyn

Proceder (2019)
reż.: Wojciech Węgrzyn
dystryb.: Mówi Serwis


(Uwaga - recenzja będzie zawierała spoiler filmu) Chcący lub nie twórcy filmu „Proceder” wystawiają pomnik Tomaszowie Chadzie i mam nadzieję, że nie będzie to pomnik trwalszy niż ze spiżu, bo przecież złodziej i ćpun nie może uchodzić w cywilizowanym świecie za autorytet. Coś się niedobrego zadziało, że jednak uchodzi, a pomaga mu w tym legenda. Nic nie pomaga legendzie bardziej od tajemniczej śmierci: najlepiej od złotego strzału (przedawkowania), skoku z okna czy tragicznego wypadku samochodowego. „Taki zdolny artysta”, „Tyle jeszcze było przed nim” - mówili już przecież o Kurcie Cobainie, Janis Joplin czy Amy Whitehouse. 

fot. Wojciech Węgrzyn


Tylko w „Dzikich historiach” Szifróna inżynier bombka po skutecznym wysadzeniu w powietrze całego aparatu kneblującego koła samochodów bogu ducha winnym kierowcom zasługuje na czerwony dywan i krewetki do celi więziennej. W „Procederze” nic nie jest w stanie obronić głównego bohatera przed moją negatywną oceną. Nawet przeszłość, w której co chwile we wspomnieniach miga obraz leżącego w rynsztoku pijanego ojca. „Ale ten chłopak miał ciężki start” - powiedzą niektórzy. No miał, ale Kuba Błaszczykowski miał chyba nieco gorszy, a dziś nie ma w swoim życiorysie kilku odsiadek i „zajumanych fur”. Mam wrażenie, że twórcy tego filmu starają się Chadę za wszelką cenę usprawiedliwić m.in. trudną przeszłością, otoczeniem, uzależnieniem, ale taką drogę życiową chłopak sobie wybrał. W utworze „Tak się się zwykle kończy” Chada zapowiada „Moim przyjacielem stał się strach. Strach przed samym sobą”. Cały ten utwór jest jakby skrótem z życia rapera, chyba najsłynniejszego reprezentanta polskiego ulicznego hip-hopu.



Sami widzicie jak wiele wątpliwości wzbudził we mnie ten film i to nie jest tak, że uważam go za słabą produkcję. Wręcz przeciwnie. To bardzo dobre kino. Pomimo dosadności, wulgaryzmów, przemocy to jednak przy okazji także polukrowane kino, zrobione zarówno dla ziomali z osiedli, jak i dla przeciętnego kinowego widza. Ci pierwsi zobaczą na ekranie rodzącą się legendę, ci drudzy sąsiada, znajomego z dzielnicy, nieznanego chłopaka z ulicy, którego historia życia porusza do łez. To jest wielka zaleta obrazu braci Węgrzyn. Nie wiem tylko co w tym filmie robią Agnieszka Więdłocha i Małgorzata Kożuchowska…..



(spoiler)

Ostatnia scena rozegrana mistrzowsko: Chada leżący na ulicy, policjant patrzący na okno w górze i ta sugestia, że Chada już wtedy umarł, choć faktycznie zmarł podobno w szpitalu psychiatrycznym nieco później. A może Chada wciąż żyje? 

8/10

fot. Wojciech Węgrzyn


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz